Seriale na HBO Max niejednokrotnie mnie zaskoczyły, zachwyciły i wcisnęły w fotel jak żadne inne. Ba, niejednokrotnie mówi się, że ich produkcje są najlepsze spośród wszystkich platform. HBO Max ma bowiem w swojej ofercie mnóstwo niezwykłych i wartych zapamiętania opowieści. Stworzyłem więc listę, która zbierze do kupy najlepsze seriale na HBO Max. Przynajmniej w moim odczuciu.
The Last of Us (2023)
Twórcy Czarnobyla z twórcą gry Neilem Druckmannem na czele stworzyli doskonałą ekranizację. Największą obawą przy tworzeniu serialowej wersji wybitnej gry jaką jest The Last of Us, było to jak zostaną obsadzone tak istotne dla fabuły postaci – Joel i Ellie. Okazało się jednak, że Pedro Pascal i Bella Ramsey poradzili sobie świetnie. Otrzymaliśmy fenomenalną opowieść w odświeżonym i wzbogaconym o zupełnie nowe doświadczenia, sceny i detale. Gratka dla fanów i idealna postapokaliptyczna opowieść zarazem, w której natura odbiera co swoje.
Detektyw (2014)
O drugim sezonie, wyreżyserowanym przez zupełnie inną ekipę, możemy zapomnieć. Ale pierwszy i trzeci sezon Detektywa to absolutny majstersztyk. Gdy pierwszy raz obejrzałem to cudo, zdałem sobie sprawę, że twórczość srebrnego ekranu, cyfrowego czy nie, zaczyna górować nad kinem. Brak ograniczeń czasowych by opowiedzieć wyjątkową historię i rozwinąć przedstawione postaci to zaiste dar od bogów. Matthew McConaughey oraz Woody Harrelson w pierwszym sezonie, czy Mahershala Ali i Stephen Dorff w trzecim, to jedne z najlepszych duetów w historii telewizji. Te mroczne kryminały wgniotą w was fotel i nie dadzą spokoju od pierwszej minuty po sam finał.
Mare z Easttown (2021)
Wszyscy pamiętamy jak bezczelnie Kate Winslet utopiła DiCaprio w takim mało znanym filmie o mało znanym statku. Jakaś magiczna siła kazała jej jednak dopłynąć do brzegu, poczekać kilka lat i odegrać rolę życia jako tytułowa Mare, detektyw z małego miasteczka w stanie Pensylwania. Obłędny klimat, ciekawa historia i fenomenalna rola Winslet w tym bardzo przyjemnym i niezwykle ludzkim kryminale.
Czarnobyl (2019)
Nigdy nie sądziłem, że dramat oparty na faktach może zostać nakręcony w taki sposób, że będę czuł jakbym oglądał topowy dreszczowiec. Czarnobyl został i czyni go to jednym z najbardziej trzymających w napięciu seriali jakie widziałem. Doskonała gra aktorska tylko umacnia wizualne doznania, a wizualnie, skoro już o tym mówimy, jest to prawdziwa uczta. Koszmar dziejący się na ekranie, zdaje się tym bardziej rzeczywisty, że produkcję charakteryzuje dbałość o najmniejsze detale w tej potwornej, opartej na faktach historii.
Gra o Tron (2011)
Gdy zapomnieć o wylewającej się uporczywie goliźnie i głupocie, która niekiedy mogłaby posłużyć za aneks do definicji wyrażenia „nieważne jak o nas mówią – ważne, że mówią”, to Gra o Tron to naprawdę niezły przykład mrocznego fantasy. Czego nie można tej produkcji odmówić to fakt, że w umiejętny sposób, sezon po sezonie, prowadzi wielowątkową fabułę, której nieprzewidywalność jest czasem miłą odmianą. „Zaskakujący” to chyba jedno z najczęstszych i najbardziej trafionych określeń tego serialu i choć w ostatniej fazie produkcji zbrakło im materiału źródłowego (stąd fatalne i miejscami głupie jak but rozwiązania w ostatnich sezonach), ogółem jest to bardzo dobra produkcja w klimatach fantastyki.
Kompania Braci (2001)
Jeśli graliście kiedykolwiek w jakąkolwiek grę wojenną, to oglądanie Kompanii Braci będzie okraszone częstym „o rany, to było w takiej i takiej grze”. Ten mistrzowski dramat wojenny Stephena Spielberga stanowił fundament dla wielu dzieł popkultury w kolejnych latach. Ba, stanowił również punkt wyjściowych dla karier wielu zdolnych aktorów, a wierzcie mi, wyłapywanie znajomych twarzy wśród wojskowych stanie się tu dodatkową minigrą. Jeśli oczywiście uda się wam skupić na tyle, by nie wsiąknąć w ten koszmarny świat wojny, bo przedstawiony jest tu on nadzwyczaj realistycznie.
Downton Abbey (2014)
Jeśli słowo wholesome miałoby trafny odpowiednik w języku polskim, najpewniej byłoby to „oglądanie Downton Abbey„. Mało polsko brzmi? Trudno. Ten przepiękny serial nie nudzi się ani na chwilę. Niezwykłe postaci, przemyślana wielowątkowość i wyjątkowa opowieść, przeplatana wydarzeniami historycznymi. Elementy komediowe bawią mnie do dziś, a główny motyw muzyczny regularnie wygrywa mi w głowie. Jeśli lubicie filmy kostiumowe, Downton Abbey to pozycja obowiązkowa. To spojrzenie przez okno do świata tamtych czasów, który wciągnie was na tyle, że w końcu i wy uznacie, że prawdą jest, iż ludzie ubierali się wtedy ładniej.
Dom Grozy (2014)
Gdy pierwszy raz moja Żonka wspomniała o wspólnym oglądaniu Penny Dreadful, nie miałem pojęcia czego się spodziewać. W głowie dzwoniło mi jedynie penny arcades, ale to, co dostałem na ekranie było czymś zupełnie nieoczekiwanym. To mroczna opowieść o wampirach, wilkołakach, czarownicach i innych strzygach. Gdybym miał możliwie najkrócej polecić ten serial, powiedziałbym, że to idealna przygoda dla fanów produkcji takich jak Van Helsing, czy wiekowych gier jak Nocturne, czy Darkwatch.
Ostre Przedmioty (2018)
Amy Adams, Patricia Clarkson i Sophia Lillis robią niesamowitą robotę budując ciężką atmosferę w tym dramacie kryminalnym o patologicznych relacjach rodzinnych. Ba, Ostre Przedmioty tu i ówdzie występują jako gatunkowy dreszczowiec, co jest w zupełności zrozumiałe. To trudna opowieść o dorastaniu w osobliwych warunkach i trudnościach życia w dotkniętym zbrodnią miasteczku. Miło zaskakująca opowieść, która umiejętnie zwodzi widza i każe doszukiwać się najmniejszych detali, odkrywając tajemnicę razem z protagonistką, graną właśnie przez znakomitą w tej roli Amy Adams.
Samuraj Jack (2001)
Jeśli jakaś kreskówka zasługuje na miejsce na tej liście to jest to Świat Według Ludwiczka. Ale ponieważ nikt jeszcze nie wpadł na pomysł by uratować to cudo od zapomnienia, to musimy się zadowolić Samurajem Jackiem, co wcale nie jest takie złe, wszak jest to jedna z moich absolutnie ulubionych animacji Science Fiction. To wyjątkowa opowieść, która sumiennie brnie do przodu i systematycznie zachwyca pomysłami na postaci i światy. Najlepsze jest to, że po wielu, wielu latach, serial otrzymał finałowy sezon z prawdziwego zdarzenia, który bardzo zgrabnie zamyka tę przepiękną sagę.
Długa Noc (2016)
Macie czasem tak, że obejrzeliście już niemal wszystko, co dostępne na danej platformie, więc przeglądacie sobie całą dostępną ofertę i nagle pojawia się miniatura, która wygląda ciekawie i tytuł, który nie mówi wam absolutnie nic? Zwykle wtedy odpalacie taki serial i po pierwszych minutach wiecie, że to gniot. Z Długą Nocą jest zupełnie inaczej. Bo te kilka minut zamienia się w kwadrans, potem pół godziny, a następnie długą noc (ha!) z całym sezonem. Tu bowiem wszystko gra jak trzeba. John Torturo jest obłędny, jako jedna z głównych postaci, a kryminalna tajemnica, będąca głównym motorem napędowym fabuły, wciąga i ciekawi. Rzecz w tym, że sam protagonista, zamieszany we wspominaną zbrodnię, z bezbronnego dzieciaka zamienia się w coraz bardziej irytującego kretyna. Da się to jednak przetrwać, a warto, choćby dla samej roli Torturo.
Mildred Pierce (2011)
Po obejrzeniu wspomnianego wyżej Mare z Easttown nie było innego wyjścia jak zobaczyć w jakim to jeszcze serialu grała Kate Winslet. I oto natrafia się na Mildred Pierce. Serial oparty, podobnie jak ekranizacja z lat 40. ubiegłego stulecia, na powieści z tego samego okresu. I jeśli uda się zdzierżyć najbardziej irytującą postać córki w historii telewizji, to dostajemy tu wyjątkową historię o samotnej matce, która robi wszystko, by zapewnić byt rodzinie i staje zarazem na głowie, by rozwinąć własny biznes.
Castle Rock (2018)
Ekranizacje Stephena King bywają różne. Castle Rock należy do grupy tych całkiem udanych. Rzecz w tym, że serial może szczególnie spodobać się fanom Skazanych na Shawshank, bowiem akcja dzieje się w bardzo bliskiej lokalizacji, co ten wybitny film. Drugi sezon, co prawda, opowiada już zupełnie inną historię, ale osobliwy klimat, który panuje przez całą pierwszą część serialu jest naprawdę wart przeżycia. Zwłaszcza, że jedną z głównych postaci gra młody Skarsgård, który do tej roli pasuje jak cholera.
Stamtąd (2022)
Pamiętacie postać Michaela z Zagubionych? Tak, tego wkurzającego gościa, który podejmował same głupie decyzje. Otóż w Stamtąd poznacie go jako szeryfa Boyda Stevensa, który robi wszystko, by zapanować nad burzliwym codziennym życiem mieszkańców przeklętego miasteczka. Przeklętego, bo gdy już do niego trafią, nie mogą go opuścić. Pozycja nader przyjemna dla fanów gatunku grozy, mnie przypominająca nieco 30 dni mroku.
Outsider (2020)
Oglądaliście Mroczny Rycerze Powstaje? Bane zabija tam takiego jednego gościa. Otóż okazuje się, że ten gość przeżył i zagrał w niezłym dreszczowcu, opowiadającym historię przedziwnych zbrodni, popełnianych przez osoby, które systematycznie upierają się, że były wtedy w zupełnie innym miejscu. Już się pogubiliście? To nic, bo serial bardzo umiejętnie stara się prowadzić was ku odpowiedzi na nurtujące widza pytania: kto, gdzie, jak, dlaczego i o co tu do cholery chodzi? Warto zobaczyć, choćby dla dziwactw, które niesie za sobą rozwiązanie kluczowej zagadki.
Rodzice (2020)
Jeśli macie kaca po Nie ma jak w rodzinie, a potrzebujecie czarnej komedii o rodzicielstwie, która niejednokrotnie was zaskoczy i przerazi, to Bilbo Baggins (tak, gra tu Martin Freeman i gra dobrze jak diabli) z przyjemnością pokaże wam jak wygląda życie pod jednym z dachem z dwójką potwornych choleryków, którzy, będąc rodzicami dwójki dzieci, kompletnie się na rodziców nie nadają. Może stąd dysonans tłumaczeniowy, bowiem w oryginalne Rodzice to Breeders, czyli nic innego jak rozpłodnicy, tłumacząc dosłownie. Tak tylko napomknę.
To by było na tyle, jeśli chodzi o najlepsze seriale na HBO Max, gdy mowa o produkcjach, które mi spodobały się najbardziej. To platforma bogata w tematy najróżniejsze, ale gdy już w skondensowany sposób zebrać te najlepsze, to moja lista ulubieńców z HBO Max przedstawiać się będzie właśnie tak. Mam tym samym nadzieję, że znajdziecie na niej wiele tytułów, które potem z radością będziecie wspominać i wrócicie tu, by napisać w komentarzu „obejrzane, podobało się”.
1 komentarz
Musisz obczaić serial Mr. Robot, o ile już go nie widziałeś