Niejeden fan grozy zastanawia się jakie są najlepsze serialowe horrory, by móc swój głód grozy i strachu karmić długimi wieczorami. Przeszukuje więc czeluści Internetu i zwykle musi się przeprawić przez bagno niezliczonych gniotów. I tu zjawiam się ja, z misją by zestawić dla wasze najlepsze seriale z gatunku horror, a tych, wbrew pozorom, wcale nie jest mało.
Nawiedzony dom na wzgórzu (2018)
Mike Flanagan rozkochał w swoich dziełach miliony widzów na całym świecie, a owe uczucie narodziło się wraz z Nawiedzonym domem na wzgórzu. Jego horrory zawsze oparte są albo na kultowych dziełach, albo na folklorze najróżniejszych kultur. Nie inaczej jest i z tym serialem, bowiem jest on luźno oparty na powieści Shirley Jackson o takim samym tytule i jest zarazem pierwszą opowieścią w antologii grozy, urodzonego w Salem Flanagana, od której śmiało można rozpocząć swoją przygodę z serialowymi horrorami.
Nawiedzony dwór w Bly (2020)
Skoro o Flanaganie mowa, to drugi serialowy horror, który wyszedł z jego kuźni oparty jest na prozie Henry’ego Jamesa. Ciekawie się go ogląda, zwłaszcza po obejrzeniu ekranizacji pod tytułem The Innocents z 1961 roku. Na nowo opowiedziana historia i wiele naprawdę wyjątkowo ciekawych wątków, a to wszystko, naturalnie, w typowo Flanaganowskim klimacie grozy. Koniecznie zobaczcie, zaraz po obejrzeniu Nawiedzonego domu na wzgórzu.
Nocna msza (2021)
Zamykamy temat Flanagana trzecim horrorem z antologii koszmaru, którą sobie zgrabnie rozplanował. Nocna msza to z kolei opowieść grozy inna niż poprzednie. Przypomina mi nieco 30 dni mroku, do tego sam pomysł jest nadzwyczaj ciekawy, oparty rzecz jasna na prozie o tym samym tytule. Niesamowite budowanie atmosfery i odosobnienia w tej opowieści o pozostawionej samej sobie wyspie, gdzie panuje bieda, a po przybyciu tajemniczego księdza zaczyna tam panować również zło. Może i pomysł oklepany, ale za to wciąga jak dobry odkurzacz.
Oni (2021)
Często mamy z Żonką tak, że porywamy się na serial tylko dlatego, że jego okładka wygląda miodnie. Jeśli miałbym tym samym na szybko podać przykład serialu grozy, po którym nic się nie spodziewaliśmy, a wgniótł nas w fotel, zaskoczył i nie mogliśmy się od niego oderwać, byłby to serial Oni. Akcja serialu toczy się w roku 1953, podczas Drugiej Wielkiej Migracji, gdy ponad pięć milionów Afroamerykanów migrowało z południa Stanów Zjednoczonych na północny wschód kraju, w poszukiwaniu perspektyw. Opowieść przedstawia historię jednej z takich rodzin, która prowadza się na osiedle Compton. Rzecz w tym, że są oni pierwszą i jedyną afroamerykańską rodziną w historii osiedla. Ale to nie jedyny koszmar, z którymi bohaterowie muszą się mierzyć, bowiem dom, w którym zamieszkali, kryje w sobie dawne zło. Oni to pozycja obowiązkowa dla fanów horroru.
Dom Grozy (2014)
Gdy pierwszy raz moja Żonka wspomniała o wspólnym oglądaniu Penny Dreadful, nie miałem pojęcia czego się spodziewać. W głowie dzwoniło mi jedynie penny arcades, ale to, co dostałem na ekranie było czymś zupełnie nieoczekiwanym. To mroczna opowieść o wampirach, wilkołakach, czarownicach i innych strzygach. Gdybym miał możliwie najkrócej polecić ten serial, powiedziałbym, że to idealna przygoda dla fanów produkcji takich jak Van Helsing, czy wiekowych gier jak Nocturne, czy Darkwatch.
The Last of Us (2023)
Twórcy Czarnobyla z twórcą gry Neilem Druckmannem na czele stworzyli doskonałą ekranizację. Największą obawą przy tworzeniu serialowej wersji wybitnej gry jaką jest The Last of Us, było to jak zostaną obsadzone tak istotne dla fabuły postaci – Joel i Ellie. Okazało się jednak, że Pedro Pascal i Bella Ramsey poradzili sobie świetnie. Otrzymaliśmy fenomenalną opowieść w odświeżonym i wzbogaconym o zupełnie nowe doświadczenia, sceny i detale. Gratka dla fanów i idealna postapokaliptyczna opowieść zarazem, w której natura odbiera co swoje.
All of Us Are Dead (2022)
Korea południowa, szkoła i zombie. Czy może być lepszy pomysł na hit? Otóż All of Us Are Dead pokazuje, że to przepis na sukces murowany. Co więcej, pokazuje, że zombie to wcale nie jest oklepany temat, zwłaszcza, gdy podejdzie się do niego z głową, ukierunkowując serial w odpowiednią stronę. Tak więc fanom nieumarłych pozycję gorąco polecam, zwłaszcza, że w ostatnim odcinku występuje kocyk, będący (anegdota roku, wierzcie mi) identycznym kocykiem jak ten, który dostaliśmy lata temu od mojej mamy. Wiem… Szpan na dzielni taki, że zombiaki wstają z grobów.
Terror (2018)
Dwa sezony, dwie zupełnie różne historie, a pierwsza z nich, nader udana z resztą, opowiada o fikcyjnej wersji wydarzeń wyprawy kapitana Sir Johna Franklina i jego nieudanej ekspedycji ku niezbadanym terenom za wyspą Króla Williama, w połowie XIX wieku. Próbując odnaleźć nieznaną wcześniej trasę na Północnym-Zachodzie, załoga tytułowego statku Terror, zostaje zatrzymana przez zabójcze warunki pogodowe, tylko po to by po pewnym czasie uświadomić sobie, że prześladuje ich bestia.
Castle Rock (2018)
Ekranizacje Stephena King bywają różne. Castle Rock należy do grupy tych całkiem udanych, natomiast sam serial może szczególnie spodobać się fanom Skazanych na Shawshank, bowiem akcja dzieje się w bardzo bliskiej lokalizacji, co ten wybitny film. Drugi sezon, co prawda, opowiada już zupełnie inną historię, ale osobliwy klimat, który panuje przez cały pierwszy sezon serialu jest naprawdę wart przeżycia. Zwłaszcza, że jedną z głównych postaci gra młody Skarsgård, który do tej roli pasuje jak cholera.
Stamtąd (2022)
Pamiętacie postać Michaela z Zagubionych? Tak, tego wkurzającego gościa, który podejmował same głupie decyzje. Otóż w Stamtąd poznacie go jako szeryfa Boyda Stevensa, który robi wszystko, by zapanować nad burzliwym codziennym życiem mieszkańców przeklętego miasteczka. Przeklętego, bo gdy już do niego trafią, nie mogą go opuścić. Pozycja spodoba się fanom gatunku grozy, mnie z kolei, podobnie jak Nocna Msza, przypomina nieco 30 dni mroku.
Outsider (2020)
Oglądaliście Mroczny Rycerze Powstaje? Bane zabija tam takiego jednego gościa. Otóż okazuje się, że ten gość przeżył i zagrał w niezłym dreszczowcu, opowiadającym historię przedziwnych zbrodni, popełnianych przez osoby, które systematycznie upierają się, że były wtedy w zupełnie innym miejscu. Już się pogubiliście? To nic, bo serial bardzo umiejętnie stara się prowadzić was ku odpowiedzi na nurtujące widza pytania: kto, gdzie, jak, dlaczego i o co tu do cholery chodzi? Warto zobaczyć, choćby dla dziwactw, które niesie za sobą rozwiązanie kluczowej zagadki.
Archiwum 81 (2022)
Taśmy VHS zawsze kryły w sobie jakiś nieopisanie czadowy klimat. Do dziś mam w swojej kolekcji oryginalną trylogię Gwiezdnych Wojen, w której lektor słowo Jedi wymawia dżedi, zamiast dżedaj. Archiwum 81 owym czadowym klimatem stoi. To ciekawa i oryginalna opowieść, która rozwija się niespodziewanie i choć ma i swoje głupie rozwiązania, tandetne niekiedy jak diabli, jak na horror z resztą przystało, tak nie można temu serialowi odmówić unikalnej i niezwykle mrocznej atmosfery.