Na Fort Solis czekałem z wypiekami na twarzy, ale, co było doskonałym pomysłem, oszczędzałem sobie spoilerów w postaci zwiastunów i materiałów z gry. Opłaciło się, bowiem dostałem jedną z najlepszych polskich gier ostatnich lat.
Genialny polski dreszczowiec.
Gdybym miał z góry ocenić Fort Solis, powiedziałbym, że to idealny w swojej prostocie thriller, który doskonale wie jak budować napięcie. Z Hitchcockowską niemal precyzją, wzmagają w graczu poczucie niepokoju i zaszczucia, nagradzając jednocześnie odważną i dokładną eksplorację świata przedstawionego. Świata, który nie grzeszy prostotą, a dbałością o najdrobniejsze szczegóły stoi. Świata, którego bohaterowie są przekonujący, doskonale napisani i genialnie zagrani. A skoro o aktorstwie mowa, należy wspomnieć, że w obsadzie znajdziemy gwiazdy takie jak Roger Clark (Arthur Morgan z Red Dead Redemption 2), Troy Baker (Joel z The Last of Us) oraz Julia Brown, którą ja kojarzę jedynie z epizodycznej roli w Alieniście, ale w tej grze robi fenomenalną robotę.
To doskonale zaprojektowane Science Fiction, którego jedynym mankamentem jest brak możliwości truchtu i niekiedy ograniczenie swobody kontroli nad postacią, ale absolutnie nie przeszkadza to w odbiorze całości, bowiem fabuła przebiega płynnie i, niczym doskonały film, wciąga gracza i zachęca do poznawania najdrobniejszych detali katastrofalnych wydarzeń, z którymi przyjdzie nam się mierzyć.
Fort Solis zasługuje na każdą złotówkę, zwłaszcza, że nie ceni się wysoko. Zasługuje również na sequel, bo świat, który przedstawiono pozostawił mnie z trzema odczuciami: dzikiej satysfakcji z całej gry, dumy z ciężkiej i owocnej pracy polsko-brytyjskich talentów oraz nieopisanie wielkiej potrzeby poznania jeszcze większej ilości pomysłów, które w głowach owych talentów tkwią.
Tym samym, ja grzecznie Fort Solis 2 poproszę, a pierwszą część z czystym sumieniem oceniam na 9/10.